49 dni


Tak dawno mnie nie było, że pisząc czuje się jak debiutant, choć WP przed chwilą pogratulował mi pięciu lat obecności na platformie.

Te pięć lat to czas bez sukcesów blogowych, choć stwierdzam, że jakimś sukcesem jest to, że 

ten blog nadal istnieje. Są ludzie – tacy jak Wy – tworzący unikalną społeczność, która doceniając siebie nawzajem często jest tu po to, aby czytać wartościowe rzeczy, dzielić się swoimi obserwacjami i często inspirować innych – dla mnie zdecydowanie jest to wartość dodana. Także 5 lat doświadczenia już mam, a teraz o czymś ważniejszym.

49 DAYS

Od tylu właśnie dni jestem ojcem Antoniego, który niewątpliwe jest jednym z moich największych życiowych sukcesów, choć nie jedynym.

Antek ma się całkiem dobrze. Przesypia nocki w trybie – nazwijmy to – optymalnym, przybiera na wadzę planowo i ma już za sobą pierwsze szczepienie i badanie tzw. „bioderka”, które wypadły dobrze.

Ma bystry wzrok – zapewne po mnie – całkiem nieźle podnosi główkę i zaczyna się uśmiechać, choć nie wiem, czy to możliwe z punktu widzenia medycyny.

Jest moją naszą dumą i nie wyobrażamy sobie już życia bez niego. Ja, moja Żona i trójka moich pozostałych dum.

ANTKOWA ORGANIZACJA CZASU

Organizacja czasu i wydajność to tematy, których ciągłe ulepszanie od lat jest na ustach coachów i menedżerów większości korporacji i nie tylko.

Na blogu jestem od pięciu lat, tatą jestem od ponad sześciu i właśnie ten czas pokazuje mi jak wiele czasu marnowałem lub poświęcałem na rzeczy mało istotne, czytać śmieci.

Życie, o jakim nawet nie marzyłem, a które zorganizował mi Bóg, pokazuje, że mogę wiele rzeczy ogarnąć. Oczywiście nie róbmy wielkiej afery, bycie ojcem czwórki dzieci nie jest niczym nadzwyczajnym, ale wymaga refleksji i działań w temacie czasu, który niezależnie od Twojej sytuacji życiowej płynie tak samo. Sekunda po sekundzie, minuta po minucie, i tak dalej.

Antek jest kolejnym małym motywatorem do tego, aby mieć czas na te ważniejsze sprawy, a te mniej ważne delikatnie wyciszyć, lub całkowicie olać. Jednym z moich ostatnich sukcesów jest pozbycie się fejsa, który kradł mi bardzo dużo czasu. Fakt, że straciłem kontakt ze sporą ilością ludzi lubiących zwykłego tatę, ale jakim byłbym tatą, nie walcząc z marnowaniem czasu np.na scrolowanie walla.

foto

WSZYSTKO MA SWOJE PRIORYTETY NIESTETY”

Czym człowiek bardziej doświadczony i przekonany o tym jaki cel ma w życiu, tym ma mniejszy problem by rzeczy, które go od tego oddalają zepchnąć na drugi plan. Do takich właśnie dochodzę wniosków.

Moim celem jest przeżycie tego życia na pełnej petardzie. Chce być świętym i jak każdy z nas mam swoją drogę. Jestem bardzo dumny z tego, że mimo nieudolności, niezorganizowania, życia w nałogach, lenistwa, i kilku innych przeszkód (część już za mną, inne nie) jestem tatą, na którego szyję każdego dnia rzucają się Kasia, Stasiu, Krzysiu i – niebawem – Antek.

To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie wspaniała kobieta u mego boku, która kocha mnie takiego jakim jestem, choć nie oznacza to, że nasz miłość jest prosta i przykładna. Przeszliśmy swoje, byliśmy blisko wywrotki, ale dzięki temu, doceniamy siebie nawzajem i dajemy sobie naszą nieidealną miłość każdego dnia.

Dziękuję Wam bardzo

Za te 5 wspólnych lat. Za komentarze, polubienia, udostępnienia. Cieszę się, że mimo tego, że jesteśmy inni, możemy razem inspirować się do małych/wielkich rzeczy.

Bo przecież każdy dzień jest czymś wyjątkowym i innym od wszystkiego.

Dumny Zwykły tata.

Porozmawiamy _

14 myśli w temacie “49 dni

  1. Alicja pisze:

    Gratuluję pięciu lat. Sympatyczny tekst, ja też „Zwykłego Tatę” lubię, ale np. cyt. „…jestem tatą, na którego szyję każdego dnia rzucają się Kasia, Stasiu, Krzysiu i – niebawem – Antek..) a dlaczego nie „Antku”, tatu, żonu, mamu, itp. bzdety.
    Przecież na szyję rzucają się Kasia, Krzyś, Staś… kiedyś Antek. Ta zła maniera (chyba tak to trzeba nazwać) jest niezrozumiała i brzydka. Nie używamy wykrzyknika tam gdzie trzeba użyć mianownika. Pozdrawiam 😉

    Polubione przez 1 osoba

  2. Barbara pisze:

    Dzieci to ogromna odpowiedzialność i prawdziwy Skarb dany od Losu. Często doceniamy je, dopiero gdy dorosną i wspierają nas swoją obecnością, obdarowują uśmiechem wnuków, a tak naprawdę wystarczy obserwować je, jak się bawią, jak koncentrują się na zabawie, zapominając o całym świecie. W ferworze obowiązków i ciągłego nacisku, żeby mieć więcej, pracować więcej, zapominamy o tym, jak cieszyć się życiem, jaką radość daje nam uśmiech dziecka, jak szczęśliwy jest rodzic, gdy dziecko jest zdrowe, gdy bawi się i dokazuje 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • zwykły tata pisze:

      Wszystko zmienia się w momencie, kiedy zaczynamy rozumieć co jest dla nas ważne. Można powiedzieć, że dzisiaj jest trochę moda na to, aby z dziećmi walczyć. Odwracanie sposobu życia do góry nogami często właśnie dzieci pozbawia tego najważniejszego, czyli wzrastania w szczęściu i akceptacji. Na szczęście możemy to zmieniać dosypujac ziarnko do ziarnka. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      • Barbara pisze:

        Tak, robi się wiele rzeczy, żeby pokazać, że moje dzieci są najlepsze, zapominając o ich szczęściu. Nie zawsze jest dobre dla nich to, co my uważamy za dobre. Jeżeli dziecko jest nieszczęśliwe, warto zmienić taktykę, zweryfikować swoje wymagania. Zbyt wiele wymagamy, za mało chwalimy. Również pozdrawiam 🙂

        Polubione przez 1 osoba

  3. goldenbrown pisze:

    Jakże piękny jest Twój wpis! Cieszę się razem z Tobą, z Wami, że na świecie pojawił się mały Antosiek! 🙂 Niech Pan Bóg Wam błogosławi!
    Mam nadzieję, że w wolniejszych chwilach dasz znać, co słychać u Zwykłego Taty 😉

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz